Piątek, 29 marca 2024r. Marka, Wiktoryny, Zenona
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Uwielbiam happy endy! W prawdziwym życiu

Przez lata zdobyła serca tysięcy czytelniczek, tworząc nowy tym bohaterek – silnych kobiet, które jednak bardzo łatwo można zranić. Z Katarzyną Misiołek, autorką bestsellerowych książek, takich jak np. "Dziewczyna, która przepadła”, rozmawiamy przy okazji wydania najnowszej powieści, „Ironia losu”.
Śledząc Pani dotychczasową karierę, można by stwierdzić, że nie boi się Pani trudnych tematów. Dwie poprzednie książki, „Ostatni dzień roku” i „Dziewczyna, która przepadła”, opowiadały historię dziewczyny porwanej przez psychopatę. W „Ironii losu” przybliża Pani tragiczne skutki zatracenia się w zdradzie. Dlaczego wybiera Pani akurat takie wydarzenia?
- To fakt, lubię, kiedy fabuła moich książek rozwija się wokół trudnych, czasem nawet traumatycznych wydarzeń takich jak zaginięcia, zdrady, przemoc. Noszę w sobie mnóstwo fobii i lęków, więc część z tych tematów tkwi gdzieś głęboko we mnie; ale bywa, że podobny wątek wybieram z premedytacją, celowo wikłając bohaterów w tego typu sytuacje. Uważnie śledząc rynek, czuję, co wzbudzi zainteresowanie i przyciągnie Czytelnika. A wracając do pytania - żaden pisarz nie powinien się bać trudnych tematów, literatura krąży wokół nich od zawsze. Powieści obyczajowe, co zresztą często podkreślam, bazują na silnych emocjach. A co rodzi mocniejsze emocje, jeśli nie trudne, czasem nawet kontrowersyjne tematy? Sama sporo czytam, właściwie od zawsze. I jako czytelniczka sięgam zazwyczaj po książki skomplikowane, pogmatwane, pełne trudnych wyborów i równie trudnych bohaterów. Można więc powiedzieć, że piszę w klimatach, jakie lubię czytać. 

W Pani najnowszej powieści, „Ironia losu”, to główna bohaterka dopuszcza się zdrady. Jednak czytelnik nie odnajdzie w tekście żadnych moralitetów. Pani nie ocenia głównej postaci Marzeny, a jedynie opisuje jej przeżycia wewnętrzne i zewnętrzne. Skąd ta wyrozumiałość? Dlaczego napisała Pani powieść z tak nieidealną bohaterką? 
- A kto chciałby czytać powieści z idealnymi bohaterkami? Przecież to nudne! Bohater, podobnie, jak fabuła, musi wzbudzać emocje, a przy tym powinien posiadać takie zwykłe ludzkie wady. Nie przepadam za Marzeną, ale częściowo ją rozumiem. Wzbudza we mnie szereg ambiwalentnych odczuć i wiem, że wzbudza je również w moich Czytelnikach. I dobrze, o to mi chodziło! To nie tak, że Marzena z założenia miała być miła i słodka, ale coś mi nie wyszło w psychologicznym nakreślaniu jej postaci. Wręcz przeciwnie - ona miała być dokładnie taka, jaką ją w „Ironii losu” przedstawiłam - egoistyczna, wyrachowana, zakłamana, ale też pełna lęków, sprzeczności i tęsknot, oraz, dla kontrastu, chwilami rodzinna, ciepła, wrażliwa, oddana. Jak każdy z nas, ludzka.
 
Jeśli chodzi o moralizowanie – ja moich bohaterów nie oceniam. Zarysowuję jedynie konkretną sytuację i pozostawiam ocenę Czytelnikowi. To nie tak, że ja piętnuję Marzenę za to, że zdradziła. Jej historia kończy się tragicznie, a skutki jej zdrady uderzają w bliskie jej osoby, czego oczywiście nie mogła przewidzieć. Ale… Ludzie zdradzają się od wieków i bywa, że nie ponoszą żadnych konsekwencji. Jednym się udaje, innym nie. Marzenie się nie udało, zapłaciła za swoją nieuczciwość olbrzymią cenę. Jednak moja powieść jest odrobinę przewrotna – ukazałam wyrzuty sumienia i marny koniec mojej bohaterki, piętnując ją, chociażby poprzez surową ocenę Czytelników, ale mężczyzny, z którym Marzena zdradza męża, nie napiętnowałam aż tak widocznie. Zrobiłam to celowo, chcąc pokazać przepaść pomiędzy nadal funkcjonującym społecznym przyzwoleniem na zdradę „męską” i tę „kobiecą”, która jest oceniania znacznie surowiej. Bo niemal w każdej epoce i kulturze to właśnie kobiety się kamieniuje, piętnuje szkarłatną literą ladacznic i chłoszcze. Kobiety, nie mężczyzn… I w mojej powieści to również kobieta w pojedynkę poniosła cały ciężar tego romansu. 
 
Co według Pani popycha ludzi do zdrady? Nuda? Ciekawość? Samotność? Czy jest jedna główna przyczyna zdrady?
- Myślę, że każda historia jest inna. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, czy rozmowa, która powoli zamienia się w obsesję na punkcie danej osoby. Codzienne spotkania w porannym tramwaju, coraz śmielsza wymiana spojrzeń, pracująca na pełnych obrotach wyobraźnia, a później, zupełnie niespodziewanie, TEN mężczyzna spotkany w parku, czy w kolejce po pleśniowy ser. On może być w tym sklepie z pięcioletnią córką, ona może wracać od dentysty, a jednak… Pierwsza rozmowa, niewinny flirt, niby mimochodem rzucona aluzja. I nagle on odprowadza ją do samochodu, albo ona pyta go, gdzie pracuje… Nie mogą oderwać od siebie wzroku, nie potrafią przestać rozmawiać. To tylko zupełnie banalna historyjka, która może się przerodzić w zaczątek romansu. Ale to, czemu tak się dzieje, jest już znacznie bardziej skomplikowane. Bo ją zaniedbuje mąż. Bo jego nie rozumie żona. Bo oboje tęsknią za czymś nowym, innym, mocnym. A może po prostu on jest draniem, który lubi grać na dwa fronty, albo ona od dawna się dusi w nudnym, skostniałym małżeństwie? Myślę, że czasem nie chodzi nawet o przyczynę zdrady, tylko o dogodną okazję. Facet, który samotnie jedzie w delegację powiedzmy gdzieś pod Ostrołękę; facet, który jest szczęśliwym mężem i ojcem, może z tego wyjazdu wrócić grzeczny i stęskniony za żoną. Jednak ten sam mężczyzna może w tej delegacji poznać miłą, ładną, przyjacielską i lekko podpitą dziewczynę, która wciągnie go w luźną konwersację w hotelowym barze i… Czasem zdrada jest olbrzymim błędem. Czasem tylko jednorazową przygodą, która kończy się równie szybko, jak się przytrafiła. Bywa, że niewierność rujnuje małżeństwa, ale bywa, że – o ironio losu – w pewien sposób je wzmacnia. Bo kiedy już wyjdzie na jaw, ludzie chcą czasem zacząć od nowa. Lepiej, intensywnej, prawdziwiej. Ile zdrad, tyle ludzkich historii. Ja opowiedziałam tylko jedną z nich, zupełnie fikcyjną, a jednak mogącą się przytrafić naprawdę. Życiową. Wstrząsającą. Prawdziwą. 
 
Niektórzy czytelnicy obruszają się, że nie zawsze Pani książki oferują happy endu. Czy ma Pani awersję do zdania „I żyli długo i szczęśliwie”? 
- Ależ ja uwielbiam happy endy! W prawdziwym życiu. W książkach ich nie znoszę, bo uważam, że pisarz, który dąży tylko i wyłącznie do szczęśliwych zakończeń, zwyczajnie nie dostrzega całej złożoności otaczającego nas świata. Część moich powieści kończy się źle, inne zakończenia niosą nadzieję na coś pozytywnego, bądź są w miarę otwarte na dowolną interpretację Czytelnika. Nigdy jednak nie kończę książek przesłodzonym, tęczowym akcentem, bo zwyczajnie mnie to mierzi. Żyję na tym świecie już czterdzieści lat z drobnym okładem i wiem, że życie nie zawsze jest różowe. Czemu więc miałabym okłamywać Czytelnika? Co oczywiście nie znaczy, że nie rozumiem kobiet szukających tego typu lekkich i przyjemnych powieści. Część z moich Koleżanek po piórze pisze tylko i wyłącznie takie książki i wiem, że są one przyjmowane z dużym entuzjazmem. Kobiety nie zawsze mają łatwe życie. Ktoś, kto latami opiekuje się obłożnie chorą teściową, bądź pracuje w miejscu, które wysysa z niego całą życiową energię prędzej sięgnie po książkę lekką i słodką, niż tę pełną trudnych, bolesnych emocji. I ja to doskonale rozumiem. Szczęściem rynek wydawniczy oferuje wszystko – od ckliwych romansów, po krwawe thrillery. Wedle życzenia, wedle nastroju. Jedna z moich ulubionych pisarek, Tess Gerritsen, która z wykształcenia jest lekarką, powiedziała, że romanse odkryła na nocnych dyżurach – podrzuciła je jej pacjentka. I ona czytywała te książki nocami, w szpitalnej dyżurce. Dla takich właśnie chwil się po nie sięga. Co nie znaczy, że zacznę je pisać. Oczywiście w moich książkach pojawiają się wątki miłosne, czy romansowe, ale staram się nakreślać je z realizmem. Rycerze na białych rumakach, czy przystojniacy w najnowszych modelach BMW to zdecydowanie nie moja bajka… 
 
Janusz L. Wiśniewski stwierdził, że „obezwładnia Pani emocje czytelników”. To zamierzony zabieg, czy po prostu tak Panią prowadzi wena twórcza? 
- Myślę, że jestem po prostu osobą empatyczną, co pozwala mi wczuć się w sytuację moich bohaterów i opisać ją niemal ich oczyma. Ale oczywiście, w pewnym sensie, jest to zamierzony zabieg. Każdy pisarz ma w zanadrzu swoje sztuczki, dzięki którym udaje mu się wzbudzać w Czytelniku większe emocje. Przykładowo – jest taka króciutka wzmianka w „Ostatnim dniu roku”; scena, w której moja bohaterka Magda odkrywa, że ktoś nabazgrał obraźliwy, wręcz wulgarny napis na plakacie ze zdjęciem jej zaginionej siostry. I to właśnie jest fragment, który ma Czytelnikiem wstrząsnąć, wbić go w skórę mojej bohaterki i pozwolić mu spojrzeć na to jej oczyma, poczuć jej wściekłość, bezsilność, ból.  
 
Jak Pani podejmuje decyzję o tematyce następnej książki? Coś w Pani narasta przez dłuższy czas, czy jedno gwałtowne wydarzenie przekonuje Panią do obrania kierunku? 
- Decyzję podejmuję bardzo różnie. Czasem, jak w przypadku „Ostatniego dnia roku” zainspiruje mnie rozmowa z przyjaciółmi, czasem jest to zupełnie przypadkowo usłyszane gdzieś zdanie, po którym dosłownie „widzę” rodzącą się fabułę kolejnej książki. Bywa też, że jest to po prostu celowe poszukiwanie tematyki - siadam wtedy wygodnie w ulubionym fotelu, bądź na parkowej ławce i spisuję wszystkie tematy, z którymi chciałabym się zmierzyć. Przyznam szczerze, że od dawna obserwuję rynek, przyglądam się wydawanym przez polskie autorki tytułom i widzę, że w zasadzie, w tak zwanej literaturze kobiecej niewiele nowego… Zdrady, zaginięcia, gwałty, rozstania, przemoc domowa, choroby, długi, rodzinne niesnaski – wszystkie na okrągło „wałkujemy” te same tematy, jednak dobra pisarka nawet z oklepanego wątku zrobi świetną, wciągającą fabułę. I na tym to właśnie polega – tworzymy dla Was historie, które niby już były, ale nadal wnoszą coś nowego, świeżego, są lustrzanym odbiciem otaczającego nas świata. A przecież my, kobiety, bardzo lubimy przeglądać się w lustrze. 
 
Może Pani zdradzić, czym będzie chciała zaskoczyć czytelników w przyszłych książkach? 
- Moja kolejna książka, która ukaże się początkiem lipca tego roku, opowiada o bliskiej, niemal intymnej zażyłości przyjaźniących się ze sobą młodych kobiet i złych wspomnieniach z przeszłości, które kładą się cieniem na całą ich przyszłość. To historia kobiecej przyjaźni, która niespodziewanie zamienia się w coś na skraju toksycznej relacji pomiędzy dwiema rywalkami i opowieść o grzechach młodości, których konsekwencje nadal mogą być dramatyczne. To powieść o zazdrości, przekraczaniu pewnych granic, które nawet w przyjaźni nie powinny zostać przekroczone i nieufności, którą tak ciężko zastąpić zaufaniem… Co do reszty moich pisarskich planów - nie lubię przedwcześnie ich zdradzać, powiedzmy, że jestem przesądna. Jest kilka tematów, które „siedzą” we mnie od lat i tylko czekają, aż się z nimi zmierzę, ale bywa, że pomysł na fabułę wpada mi do głowy spontanicznie i momentalnie się rozrasta, domagając się całej mojej uwagi. Na koniec mogę jedynie obiecać, że nadal będę się poruszać w klimatach mocnych, pełnych emocji obyczajówek z psychologicznym tłem, bo takie książki uwielbiam zarówno czytać, jak i pisać. 
 
Dziękuję za rozmowę i serdecznie pozdrawiam! 
 
Katarzyna Misiołek
Źródło: IMPERIUM KOBIET / www.ikmag.pl 
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 0,00
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Uwielbiam happy endy! W prawdziwym życiu
Przez lata zdobyła serca tysięcy czytelniczek, tworząc nowy tym bohaterek – silnych kobiet, które jednak bardzo łatwo można zranić. Z Katarzyną Misiołek, autorką bestsellerowych książek, takich jak np. "Dziewczyna, która przepadła”, rozmawiamy przy okazji wydania najnowszej powieści, „Ironia losu”.
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.

Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe