Czy Teatr tak, jak dla wielu aktorów jest dla Pana miejscem szczególnym?
- Etos zawodowy w pracy aktora mi bardzo bliski, a w teatrze, bardziej niż gdziekolwiek indziej, aktor doświadcza swego rodzaju magii. Teatr jako miejsce spotkania i płaszczyzna komunikacji z widzem to bardzo szczególne medium. Przede wszystkim dlatego, że teatr daje możliwość bezpośredniego kontaktu z publicznością.
Jaką postać kreuje Pan w spektaklu „Następnego dnia rano“?
- Gram brata Kaśki, który jest ekscentrykiem. Marcin jest takim samym wariatem, jak ona, Karol i ich mama Baśka. Wszystkie postaci w tej sztuce są niesztampowe a przez to niezwykle komiczne.
Co najbardziej się Panu podoba w tej postaci?
- W tej postaci najbardziej podoba mi się to, że nie jest jednoznaczna. Marcin to postać nieprzewidywalna. Swoim zachowaniem nieustannie zaskakuje widza, ale mnie, jako aktora, również.
Coś się może nie podoba?
- W stosunku do postaci, które odgrywam, staram się nie mieć negatywnego podejścia. Nie oceniam swoich bohaterów.
Czy ogólnie wychodzi Pan z założenia, że by aktor mógł dobrze zagrać swoją postać, powinien ją najpierw polubić?
- Na pewno. Nawet, jeśli jest to czarny charakter, jest to warunkiem wiarygodnego wcielenia się w tę postać. Kiedy ją zrozumiem i polubię, dużo łatwiej uwiarygodnić mi jej wybory.
Gdyby miał Pan zdecydować, gdzie lepiej się czuje, padłoby na scenę, czy kamerę telewizyjną?
- Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Lubię występować zarówno przed kamerą jak i na deskach teatralnych. W jednym i drugim medium operuje się troszkę innymi środkami ekspresji, ale chyba w równym stopniu realizuję się jako aktor na scenie i przed kamerą.
Teatr jest również okazją do spotkań z widzami. Czy tego typu spotkania wnoszą coś szczególnego do Pana życia zawodowego?
- Oczywiście. Jest tam natychmiastowy feedback od publiczności. Jeżeli dobrze wykonuję swoją pracę, publiczność daje mi to niezwłocznie do zrozumienia. Tak samo jest z porażką. Jeżeli się potknę, zostanie to od razu zauważone. Nie mam możliwości zrobić "dubla". Widownia emanuje namacalną wręcz energią, która jest odczuwalna na scenie i przeze mnie odwzajemniana.
Może przypomina Pan sobie jakąś zabawną historię z fanami? Padło kiedyś od kogoś z Pana sympatyków pytanie, które szczególnie Pana zaskoczyło?
- Najczęściej słyszę pytania dotyczące serialu „Majka“, z którego jestem najbardziej pamiętany. Mimo że od wyemitownia ostatniego odcinka Majki mineło już kilka lat, ludzie często zwracają się do mnie „Panie Michale“. (Śmiech.)
Często angażuje się Pan w akcje charytatywne, za chwile porozmawiamy o jednej z nich. Co jest dla Pana najważniejsze w pomocy potrzebującym?
- Nie ukrywam, że robię to z dużą przyjemnością i staram się nie odmawiać różnego rodzaju fundacjom, które się z takim apelem do mnie zwracają. Niewiele mnie to kosztuje, a popularność, która jest skutkiem ubocznym uprawiania mojego zawodu, może się przecież przysłużyć komuś kto jest akurat w potrzebie.
„Kilogramy spełnionnych marzeń“ – o co chodzi?
- To akcja charytatywna Fundacji Spełnionych Marzeń, która namawia ludzi do gubienia zbędnych kilogramów. Zgubione kilogramy dedykowane są dzieciakom, a za każdy kilogram na konto Fundacji wędruje kwota, która pomaga podopiecznym.
Z tego wynika, że każdy może pomóc, prawda?
- Oczywiście.
Przejdźmy jeszcze na moment do serialu „M jak miłość“. Jak został Pan przyjęty na plan?
- Wiele osób z ekipy technicznej oraz z obsady, dobrze znam, więc przyjęcie było ciepłe i serdeczne. Od samego początku na planie czułem się swojsko i komfortowo.
Jak potoczą się najbliższe losy Izy i jej partnera życiowego?
- Nie mogę tego zdradzić. Zpraszam do oglądania serialu.
W jakich produkcjach, oprócz „M jak miłość“ będzie można Pana zobaczyć w najbliższym czasie?
- Kilka projektów się wykluwa, ale nie chciałbym zapeszać. Mam nadzieję, że wkrótce będzie można mnie zobaczyć w kolejnej odsłonie.
Rozmawiała: Mariola Morcinkova
fot. Archiwum prywatne
Wasze Komentarze
Ada 2016-03-15 21:35:22
Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.