Weronika Skalska właśnie spełniła jedno ze swoich największych marzeń – została kapitanką drużyny taneczno-muzycznej w renomowanym warszawskim liceum. Jednak jej radość szybko zostaje przyćmiona przez jedno „ale” – musi współpracować z Michałem Grasso, kapitanem drużyny sportowej, którego ego jest równie imponujące, co jego umiejętności na boisku. Ich wzajemna niechęć jest oczywista, a złośliwości wymieniane przy każdej okazji.
Kiedy jednak ich starcia przyciągają uwagę dyrekcji, dostają ultimatum: albo zaczną ze sobą współpracować, albo ich drużyny poniosą konsekwencje. Aby ratować sytuację, muszą udawać… parę! Wspólne treningi, emocjonujące wyzwania i niespodziewane zwroty akcji sprawiają, że granice między udawaniem a rzeczywistością zaczynają się zacierać.
Czy pasja do rywalizacji zamieni się w coś więcej? Jaką cenę trzeba zapłacić za spełnianie marzeń? Daria Twarożek w swojej debiutanckiej powieści „Sięgając marzeń” mistrzowsko splata wątki rywalizacji, pierwszych miłości i wielkich ambicji. Jej bohaterowie są pełni pasji, błędów i emocji, które sprawiają, że z tą historią można się utożsamić.
Pełna napięcia relacja hate-to-love.
Charyzmatyczni bohaterowie i błyskotliwe dialogi.
Marzenia, które wymagają poświęceń.
W oddali słyszę odgłosy z hali sportowej. (..) Idę tam z czystej ciekawości. Trening ma akurat drużyna piłkarska. Stoję w drzwiach hali, obserwując. (…) Mam tylko nadzieję, że są to normalni chłopacy naładowani testosteronem oraz chęcią zwycięstwa i nie trafi się jakiś idiota z głupim uśmieszkiem i gadką typu...
– To jest trening zamknięty, laleczko. Pomóc ci znaleźć wyjście? – Nie są to jednak moje myśli, a czyjeś słowa. Odwracam się. Przede mną stoi koleś wyższy o głowę ode mnie, ubrany w krótkie czarne spodenki i bluzkę z czerwoną siódemką na środku. (…) Spoglądam na jego twarz i widzę jeden z tych głupich uśmieszków, jakie faceci mają dla kobiet według nich mało inteligentnych; takich, które po takim uśmiechu zaczynają szczerzyć zęby, bawić się kosmykami włosów i chichrać się, opowiadając jakieś bzdury, byleby tylko ciągnąć konwersację. (…) Ożeż: piłkarz – idiota z głupim uśmieszkiem i gadką jak się patrzy. Czy ja muszę mieć takie „szczęście”?
Wasze Komentarze
Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.