Piątek, 26 kwietnia 2024r. Marii, Marzeny, Ryszarda
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Jolanta Borowiec: Telewizja jest jak narkotyk

Piękna, elegancka, wykształcona. Wie, czego chce. W pracy rzeczowa i konkretna. Wprowadziła do telewizji powiew kobiecości i stylu. Kim jest Jolanta Borowiec, szefowa stacji Polsat Cafe?
Za każdą dużą firmą i jej sukcesami stoją osoby, których pasja przelewa się w czyn. Telewizja Polsat Cafe, którą Pani obecnie kieruje, świetnie sobie radzi, co zostało zauważone i docenione w wielu rankingach. Pani praca to również Pani pasja?
- Przede wszystkim. W przeciwnym razie nie mogłabym jej wykonywać. Największą frajdą jest móc robić to, co się kocha. Przyjemnością jest myślenie o tym, co mnie dzisiaj czeka w pracy, co się w niej wydarzy, a także łączenie pracy z pasją. Praca w telewizji musi człowieka kręcić. Telewizja jest jak narkotyk. Jeśli się jej raz spróbuje, ciężko z niej zrezygnować. Trudno później robić w życiu coś innego. Telewizja wciąga. Widzę młodych, nowych ludzi, którzy przychodzą do pracy, są zachłyśnięci telewizją, miejscem, przede wszystkim dlatego, że to niezwykle urozmaicone zajęcie. Aby pracować w telewizji, trzeba być człowiekiem renesansu, znać się na wszystkim, mieć ugruntowaną wiedzę. Trzeba się orientować w bardzo wielu sytuacjach. Jest to zmienna praca, nie odtwórcza. Mnie w mojej pracy kręci właśnie to, że muszę coś stale kreować, wymyślać.

Panuje przekonanie, że mężczyźni są lepszymi przywódcami niż kobiety. Czy zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że to nie płeć, ale cechy osobowościowe na stanowisku menedżerskim, dyrektorskim determinują sukcesy firmy?

- Uważam, że kobiety pracują znacznie lepiej niż mężczyźni. Są zdecydowanie bardziej sumienne i rzetelne. Oddają się swojej pracy. Mężczyźni być może też, ale na menedżerskich stanowiskach, wtedy, kiedy mogą dowodzić. Płeć nie ma żadnego znaczenia jeśli chodzi o piastowanie wysokich stanowisk. Mężczyźni mogą jednak bardziej poświęcić się swojej pracy, bo my kobiety poza pracą mamy jeszcze inne obowiązki: wychowywanie dzieci, dbanie o dom, pielęgnowanie ogniska rodzinnego.

Jakie cechy i umiejętności są szczególnie ważne na Pani obecnym stanowisku?
- Żeby pracować w telewizji trzeba mieć wrażliwość mimozy i skórę hipopotama. Z jednej strony trzeba mieć wrażliwą duszę, aby móc tworzyć. Ktoś kto nie ma wewnętrznej wrażliwości na świat, na sztukę, nie może niczego stworzyć. Z drugiej strony trzeba tę wrażliwość schować pod pancerz, żeby przetrwać, bo ta praca nie należy do łatwych. Myślę, że wewnętrzna siła, duża wytrwałość, wiara, że to, co się robi jest warte tych nieprzyjemnych sytuacji, które nas spotykają - to cechy najważniejsze w wykonywanym przeze mnie zawodzie. Poza tym uważam, że kobieta musi pracować dużo więcej, żeby osiągnąć sukces, szczególnie jeśli jest osobą atrakcyjną. Musi udowodnić, że ma wiedzę, że się na czymś zna, że jest fachowcem w tym, co robi.

O sukcesie waszej stacji decyduje chyba również fakt, że jesteście przede wszystkim doświadczonym i zgranym zespołem, umiejącym realizować nowe wyzwania. Gdyby mogła Pani w kilku słowach powiedzieć, co wyróżnia wasz kanał od innych kobiecych kanałów i dlaczego akurat Was warto oglądać, co by Pani powiedziała?
- Przede wszystkim dlatego, że jesteśmy najbardziej kobiecą telewizją ze wszystkich istniejących. Tym, co nas wyróżnia, to z pewnością cała plejada gwiazd, z tzw. górnej półki, począwszy od Justyny Steczkowskiej, Kasi Cichopek, przez Anię Guzik, Ewę Wachowicz, skończywszy na Lidii Popiel czy Ewie Pacule. Te kobiety tworzą Polsat Cafe, są naszą wizytówką. Stawiamy na dobre polskie produkcje, na własne, autorskie programy. Jeśli chodzi o produkcje zagraniczne, to osobiście jestem fanką dobrego filmu dokumentalnego, na który nie ma miejsca w ogólnych telewizjach, a kanał tematyczny jest idealną alternatywą do głównych anten, do dużych show. I okazuje się, że są widzowie, którzy chcą obejrzeć dobry dokument.

Na jednej ze stron internetowych przeczytałam o Pani takie zdanie: „W pracy - rzeczowa i konkretna, tworzy telewizję dla kobiet Zwyczajnych - Niezwyczajnych, bo przecież (…) Bycie kobietą to bardzo trudne zadanie”. A gdyby Pani miała w dwóch zdaniach określić tzw. misję Polsat Cafe?

- Myśląc o tym kanale i tworząc ten kanał wymyśliłam sobie, że ta stacja telewizyjna będzie taką przyjaciółką kobiety. Kobiety z całej Polski, nie wychodząc z domu, będą się mogły spotkać ze sobą przed telewizorem. Każda w swoim domu, ale będą mogły czuć, że są razem, że w jedności jest siła, że my kobiety nie jesteśmy słabe. Możemy być piękne, mądre, silne, wykształcone. Że nie damy się stłamsić mężczyznom. Oczywiście, to nie jest manifest feminizmu. To jest taka nasza Rzeczpospolita Babska. Rozmawiamy o dzieciach, mężczyznach, o dietach, wychowaniu, seksie. Chciałam, żeby Polsat Cafe było właśnie takim spotkaniem z kobietami.

W krótkim czasie udało się Pani pozyskać do udziału w programach Polsat Cafe prawdziwe gwiazdy polskiego show biznesu m.in.: Justynę Steczkowską, Katarzynę Cichopek, Krzysztofa Ibisza, Dorotę Chotecką, Ewę Wachowicz, Joannę Horodyńską, Karolinę Malinowską, Grażynę Wolszczak, Magdalenę Wójcik czy Joannę Liszowską. Ma Pani w sobie jakiś cudowny dar przekonywania?

- Tworząc staję Polsat Cafe wymyśliłam sobie, że będzie to stacja pięknych kobiet. Ale nie tych pięknych fizycznie. Chodziło mi o piękno głębiej pojęte. Pięknych wewnętrznie, wykształconych, doświadczonych, pełnych pasji. Świetnych w dziedzinie, w której działają na co dzień. Otwartych na nowe wyzwania, trendy, interesujących się tym, co się dzieje w świecie. Tworząc poszczególne programy zastanawiałam się, która z gwiazd byłaby najlepsza, żeby poprowadzić ten program. Nigdy żadna z nich mi nie odmówiła, a już na pewno argumentem nie były pieniądze, bo jak wiadomo w kanałach tematycznych nie zarabia się dużo. Część tych gwiazd znałam, z niektórymi się przyjaźnię od lat, np. z Justyną Steczkowską. Myślę jednak, że przedstawienie konkretnych biznesowych propozycji, bez owijania w bawełnę, bez obiecywania gruszek na wierzbie, w tych czasach jest dobrze przyjmowane. I budzi zaufanie...

Mówią o Pani, że wprowadziła Pani do mediów powiew kobiecości i stylu. Czym kieruje się Pani przy wyborach programów? Ma Pani poczucie, że popełniła Pani kiedyś jakąś kolosalną pomyłkę w tych wyborach?
- Poprzez pracę na pewno popełniam ich coraz mniej. Bardzo często jest tak, że na 10 programów, które wchodzą do ramówki, dwa nie zyskują sympatii widzów, ale to jest doświadczenie. Nie wydaje mi się, żeby to była porażka. Przy bardzo dużej konkurencji i trudnym rynku mediów, gdzie trudno przebić się z ofertą programową, oglądalność naszej stacji rośnie, nie maleje.

Pani ulubione programy w Polsat Cafe?

- Mam kilka. Staram się je oceniać z profesjonalnego punktu widzenia: czy są dobrze zmontowane, czy zdjęcia są dobrze zrobione, czy mają dobrą dramaturgię. Podchodzę do nich bardzo merytorycznie. Sama jednak tak naprawdę oglądam głównie „Zdrowie na widelcu”, bo jest to program, z którego mogę się dużo dowiedzieć.

Z kim z Polsat Cafe przyjaźni się Pani na co dzień? Spotyka na przysłowiową kawkę, chodzi na zakupy, do kina, na babskie pogaduchy? Oddziela Pani relacje zawodowe od prywatnych, czy jednak lubi Pani spotykać się z dziewczynami tworzącymi Wasz kanał poza pracą?

- Spotykamy się. Przyjaźnie te jednak zostały zawarte zanim powstała stacja. Trudno jest mi pogodzić na co dzień przyjaźń z pracą, bo jestem osobą bardzo wymagającą, zarówno wobec siebie jak i innych. Nie ma u mnie zatem taryfy ulgowej jeśli chodzi o jakość produktu, programu, tylko dlatego, że kogoś lubię. Nie jest też tak, że powierzam prowadzenie programu jedynie osobom, które darzę sympatią. Przyjaźń w tych czasach jest jedną z cenniejszych rzeczy, jaka nas dzisiaj spotyka, niezwykle rzadką. Jest skarbem, który trzeba pielęgnować, cenić. Akurat w tym przypadku jestem szczęśliwym człowiekiem, bo mam kilku prawdziwych przyjaciół. Mogę zawsze na nich liczyć, w każdej najtrudniejszej sytuacji. Zawsze podają mi pomocną dłoń.

Sukcesu nie można zmierzyć liczbą przyznanych wyróżnień, wywiadów ani materiałów prasowych. Dlatego zapytam wprost: czy czuje się Pani kobietą sukcesu? Kobietą spełnioną?
- Zawodowo - na pewno. Oczywiście, mam bardzo duże ambicje i rozbuchane aspiracje. Chciałabym sięgać po więcej, ale mam ogromną satysfakcję z tego, co robię. Czuję się spełniona jako matka. Myślę, że bycie matką to moja główna rola w życiu. Nie mam problemów z ustawianiem priorytetów. Moje dziecko jest zawsze na pierwszym miejscu. Praca jest po to, by się realizować, bo jak wiadomo szczęśliwa, spełniona zawodowo matka może stworzyć dziecku lepsze dzieciństwo.

Wśród znajomych uchodzi Pani za osobę silną i pewną siebie, którą trudno złamać. To prawda?
- Kiedyś mój znajomy powiedział mi, że w życiu trzeba się czasem dać zgiąć, żeby nie dać się złamać. Ja to sobie zapamiętałam, ale nigdy się nie naginam. Albo jestem prosta, albo się łamię. Ale mam wewnętrzną siłę. Znam swoją wartość. Pracowałam na to wiele lat. Skończyłam dwa fakultety, zaczęłam pracę w telewizji, wspinając się po kolei po szczeblach kariery. Mam pewność siebie w podejmowaniu decyzji, wiem, czego chcę, czego oczekuję od innych.

Co dla Pani oznacza stwierdzenie: być prawdziwą kobietą?
- Trudno jest dziś określić, co to znaczy być prawdziwą kobietą. Kobietom pracującym zawodowo, zwłaszcza na stanowiskach menedżerskich, trudno jest pozostać „kobietką”. Delikatną, niezaradną, która potrzebuje ramienia mężczyzny. Ale myślę, że kobiecość jest czymś nienamacalnym - albo się to ma, albo nie. I to wcale nie ma związku z wyglądem. To są ruchy, gesty, słowa, mimika, spojrzenie.

W tzw. kręgach przyjacielskich - znana jest Pani ze słabości do autorskiej, srebrnej biżuterii o rozmiarach przekraczających standardy XXXL Podobno żartuje Pani o sobie, że „Jest Władcą pierścieni”.
- Zawsze byłam indywidualistką. Jeszcze w szkole średniej lubiłam wyróżniać się z tłumu i przez lata walczyłam o to, żeby nie zabić swojej inności. Co w Polsce nie jest łatwe, bo u nas wszystko co inne, znaczy gorsze. Mam dużą słabość do oryginalnych rzeczy: biżuterii, mebli, ubrań. Uwielbiam otaczać się ładnymi przedmiotami, męczy mnie brzydota. Autorska biżuteria ma dla mnie ogromne znaczenie. Ktoś robi ją specjalnie dla mnie, wkłada w to serce. Jest projektem indywidualnym. Wyszukuję biżuterię lub kamienie podczas swoich podróży. Przywiozłam piękne rzeczy z Indii, Egiptu. Mam w domu sporą kolekcję. Biżuteria jest dla mnie jednym z symboli kobiecości.


Rozmawiała: Ilona Adamska
fot. Kasia Paskuda
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 5,00
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Jolanta Borowiec: Telewizja jest jak narkotyk
Piękna, elegancka, wykształcona. Wie, czego chce. W pracy rzeczowa i konkretna. Wprowadziła do telewizji powiew kobiecości i stylu. Kim jest Jolanta Borowiec, szefowa stacji Polsat Cafe?
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

brawo za cenne wskazówki i przemyślenia
Gabi 2014-07-06 09:36:06


Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe