Co skłoniło Panią do założenia bloga (był kimś inspirowany, czy może był własnym wymysłem) i ile czasu jest już on prowadzony?
-Bookiecik narodził się pod wpływem impulsu, z chęci gromadzenia w jednym miejscu przemyśleń dotyczących przeczytanych przeze mnie książek. Takowe opinie piszę od kilku lat, zamieszczałam je głównie na portalu Lubimyczytać, czasem na forach internetowych. Miejsca te były jednak pozbawione intymności. Zapragnęłam mieć coś swojego, kameralnego i zacisznego. Sama nie wiem kiedy blogowanie weszło mi w krew, stało się nie tylko pasją, ale – tak jak i czytanie – nałogiem, bez którego nie potrafię się obejść. Prowadzenie bloga nie jest inspirowane żadnym innym, bardziej popularnym miejscem. Moje opinie często odbiegają od powszechnie cenionych, medialnych recenzji, charakteryzuje je szczerość i spory krytycyzm. Jestem wymagającym, choć – taką mam nadzieję -obiektywnym czytelnikiem.
Skąd i dlaczego wzięła się nazwa bloga "Bookiecik"?
„Bookiecik” to gra słów, połączenie angielskiego słowa „book” i polskiego bukietu. W tym przypadku to estetycznie ułożona wiązanka nie kwiatów, a po prostu książek; garść literackich smaków i wachlarz towarzyszących im emocji, przemyśleń, wyłuskanych cytatów. Nazwa z automatu narzuciła kompozycję strony. Mam nadzieję, że za sprawą iście kobiecej, stonowanej stylistyki oraz licznie pojawiających się na zdjęciach – obok książek – kwiatów, jest spójna i przyjazna odbiorcy.
Jakie książki najbardziej Pani lubi i ceni?
- Kocham wszystkie te książki, które tkwią we mnie tygodniami, którym niegroźny jest upływ czasu, których zarys fabularny czy towarzyszące lekturze uczucia jestem w stanie odtworzyć z pamięci nawet latami od lektury. Mam tutaj na myśli głównie literaturę, która niesie za sobą uniwersalne prawdy lub wybitną wartość estetyczną. Szczególne miejsce w moich czytelniczych wyborach mają również książki dosłownie i w przenośni „brudne”, czyli podejmujące tematy niewygodne i wstydliwe, sięgające w najbardziej ubabrane odmęty świata. Kocham naturalizm i realizm, „Germinal” Emila Zoli jest jedną z tych powieści, która rozłożyła mnie na łopatki. Nie ma jednak reguły, czasem w serce zapada zupełnie niepozorny tytuł, napisany w sposób prosty i niewyszukany, a w którym autor kupuje mnie po prostu zaserwowanymi emocjami, niepozornym cytatem, zmysłem obserwacji czy atrakcyjną fabułą. Czytanie pod tym względem jest czynnością nieprzewidywalną, nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny tytuł. To fascynująca pasja, bez której nie wyobrażam sobie życia.
Czy zdarzyło się tak, że podczas czytania jakiejś książki, pewien cytat bądź zdanie chwyciło Panią za serce? Jeśli tak, to jak on brzmi i dlaczego zwróciła Pani na niego uwagę?
- „Lolito, światłości mojego życia, ogniu moich lędźwi. Grzechu mój, moja duszo. Lo-li-to: koniuszek języka robi trzy kroki po podniebieniu, przy trzecim stuka w zęby. Lo. Li. To. Na imię miała Lo, po prostu Lo, z samego rana, i metr czterdzieści siedem w jednej skarpetce. W spodniach była Lolą. W szkole – Dolly. W rubrykach – Dolores. Lecz w moich ramionach zawsze była Lolitą.” Uwertura najgłośniejszej powieści Vladimira Nabokova jest dla mnie absolutnym literackim mistrzostwem świata, jak do tej pory niezdeklasowanym przez żadną inną powieść. Zawiera wszystko to, co w literaturze cenię najbardziej: zabawę słowem (w tym przypadku z naciskiem na jego aspekt fonetyczny), stylistyczny rozmysł autora (każde zdanie jest na wagę złota, każde jedno zastosowane z namysłem), podjęcie niewygodnego tematu (seksualna fascynacja narratora niedojrzałą dziewczynką), a także swoisty humor sytuacyjny (w przypadku portretowania głównej bohaterki). Kilka krótkich, a jakże bogatych w treść zdań – mówią wszystko o powieści, już na samym jej początku. Majstersztyk!
Dlaczego Pani zdaniem warto czytać książki?
- Odpowiadając na pytanie przytoczę dwa cytaty, które są tak znane, iż niejeden określi je mianem truizmów. Przywołam je jednak, gdyż w pełni odzwierciedlają to, co chciałabym przekazać w odpowiedzi na pytanie. Zdaniem Wisławy Szymborskiej „Czytanie to najlepsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”, a zdaniem Umberto Eco „Kto czyta – żyje podwójnie”. Czytanie to po prostu przyjemność oraz nieograniczone pole do manewru – można podróżować w czasie i przestrzeni, wnikać w osobowość wielu, skrajnie różnych, bohaterów, przemierzać ścieżkami, którymi większość z nas nigdy by nie wędrowała. Ponadto czytanie pobudza wyobraźnię, poszerza horyzonty, wzbogaca zasób słownictwa. I najważniejsze: dostarcza bezpłatnej niemal rozrywki. Czego chcieć więcej?
W jaki sposób lubi spędzać Pani wolne dni, takie jak np. niedziela?
- Niedziela i inne dni wolne to przede wszystkim czas poświęcony rodzinie. To ona zawsze była i będzie na pierwszym miejscu, nawet przed książkami. Cenię również leśne wycieczki rowerowe i praktykowanie jogi. Jeśli jednak już zdarza się chwila totalnej samotności czy przysłowiowego świętego spokoju, przeznaczam ją na perwersyjne i zachłanne oddanie się lekturze. Zimą - kanapa, koc, gorąca kawa i książka; latem - fotel wśród zieleni, lemoniada i też książka. Nie odkryję Ameryki pisząc, iż jest to ideał spędzania wolnego czasu, na który niestety nie zawsze jestem w stanie sobie pozwolić. Jeśli już się zdarza – celebruję go i wykorzystuję w pełni. Efekt? Do podziwiania na blogu do odwiedzenia którego serdecznie zapraszam.
Rozmawiała: Ewelina Kulasza / I.D.MEDIA
Wasze Komentarze
Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.